Klienci Ryanaira nie mają powodów do zadowolenia. Z początkiem kwietnia przewoźnik rozpoczął bardziej rygorystyczne niż do tej pory kontrole rozmiarów bagażu podręcznego i tym razem nie ma żadnej taryfy ulgowej. A pasażerowie słono dopłacają za zbyt duże torby i walizki.


Każda linia lotnicza posiada swoje zasady przewozu bagażu podręcznego, ustalając dopuszczalne wymiary toreb, walizek czy plecaków, które można wnieść na pokład samolotu. Ryanair, jedna z najbardziej znanych i najczęściej wybieranych linii lotniczych w naszym kraju, od kwietnia podchodzi do tej kwestii bardziej skrupularnie. W efekcie osoby, których bagaż nawet minimalnie przekracza dopuszczalne rozmiary, są zmuszone dopłacać wysokie kwoty, co spotyka się z niezadowoleniem i lawiną postów w mediach społecznościowych.
Pasażerowie płacą i węszą spisek
Pasażerowie podczas kontroli skarżą się na to, że torby, które wcześniej bez problemu wnosili na pokład, są teraz za duże i muszą dopłacać za nie nawet 300 zł. Obsługa na lotniskach dokładnie sprawdza wszystkie bagaże (włączając w to te z pierwszeństwem wejścia), naliczając opłaty za przekroczenie wymiarów nawet o 1-2 cm.
Internauci spekulują, że sizery, w których można sprawdzić rozmiar walizek, celowo są mniejsze, niż deklaruje Ryanair, a wszystko po to, aby wyłapać jak najwięcej nieregulaminowych bagaży. Niektórzy mierzyli nawet sprzęt na własną rękę, okazało się jednak, że sizery odpowiadają wymiarom podawanym przez przewoźnika.
Za zbyt duży bagaż trzeba dopłacić
W Ryanairze bez opłat można wnieść na pokład samolotu małą torbę o wymiarach 40x20x25 cm. Bagaż podręczny, nadawany za dodatkową opłatą, może mieć rozmiar 55x40x20 cm. Przewoźnik nie podaje jednak wprost, jaki jest koszt przekroczenia dopuszczalnych wymiarów walizek i toreb, odsyłając klientów do taryfy. Konkretne opłaty można znaleźć jedynie przy bagażu rejestrowanym (do 20 kg) - wynoszą one od 70 do 75 euro.
UOKiK przyjrzy się sprawie?
Zaostrzenie kontroli bagażu przez Ryanaira wywołało falę niezadowolenia, która może skończyć się postępowaniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Do UOKiK-u trafiło już zawiadomienie ws. naruszenia zbiorowych interesów konsumentów, w którym zwraca się uwagę na brak alternatywnej formy pomiaru bagażu i fakt, że personel dokonuje kontroli "na oko", co budzi wątpliwości do do jej rzetelności.