Wygląda na to, że lutowa słabość polskiego konsumenta nie była przypadkiem jednorazowym. W marcu statystycy GUS odnotowali realny spadek sprzedaży detalicznej, co zaskoczyło i tak już dość sceptycznie nastawionych ekonomistów.


Sprzedaż detaliczna liczona w cenach stałych w marcu 2025 roku była o 0,3% Ծż niż przed rokiem – poinformował Główny Urząd Statystyczny. To już druga z rzędu ujemna dynamika roczna tego wskaźnika. I choć tym razem zaskoczenie nie było tak silne jak przed miesiącem (gdy spodziewano się wzrostu o 1,5%, a faktycznie otrzymaliśmy spadek o 0,5%), to jednak rynkowy konsensu zakładał skromny wzrost sprzedaży detalicznej rzędu 0,3% rdr. Czyli wartość się zgadza, tylko znak jest przeciwny.


Mamy zatem dwa z rzędu miesiące spadku realnej (tj. liczonej w cenach stałych, a więc po uwzględnieniu inflacji cenowej) sprzedaży detalicznej w Polsce. To pierwszy taki przypadek od 2021 roku, gdy jeszcze władze usiłowały wprowadzać sanitarne lockdowny, okresowo zamykając lub otwierając wybrane rodzaje sklepów. Taki wynik świadczy o daleko posuniętej ostrożności polskiego konsumenta, który teoretycznie nie ma się aż tak źle. Przecież wczoraj dowiedzieliśmy się, że wzrost wynagrodzeń wprawdzie hamuje, ale w ujęciu nominalnym wciąż jest wysoki. To wszystko w warunkach niskiego (czy też praktycznie nieistniejącego) bezrobocia i już nie aż tak wysokiej inflacji.
Znamienna jest też bardzo wysoka zmienność sprzedaży detalicznej w ujęciu miesięcznym. W marcu była ona aż o 14,3% wyższa niż w lutym, kiedy to z kolei zmalała o 6% po spadku o 17% mdm w styczniu. Owszem, za część tej statystycznej huśtawki odpowiada kalendarz i zmienna liczba dni „handlowych”, których w marcu było 26 wobec tylko 24 w lutym.
Dopełnienie względnie mizernych danych za marzec - sprzedaż detaliczna odnotowuje spadek o 0,3% r/r. W całym kwartale zapowiada się, że wzrost konsumpcji zwolnił. Cały kwartał sygnalizuje też utrzymanie wzrostu PKB w pobliżu tempa z końca poprzedniego roku.
— mBank Research (@mbank_research)
Także przez poprzednie dwa lata polski konsument bardziej wolał oszczędzać, aniżeli wydawać pieniądze. Dla porównania, w całym 2024 roku sprzedaż detaliczna realnie urosła tylko o 2,7% po spadku o 2,7% w roku 2023. Natomiast przez pierwsze trzy miesiące 2025 roku sprzedaż detaliczna była o 1,4% wyższa niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Przy czym trzeba tutaj pamiętać o efekcie Świąt Wielkanocnych, które w tym roku przypadły na kwiecień, a rok temu na koniec marca.


Nie zmienia to faktu, że po wiośnie 2022 roku realna (czyli po uwzględnieniu wzrostu cen) wartość sprzedaży detalicznej w Polsce praktycznie stała w miejscu. 6-procentowe wzrosty obserwowane zeszłoroczną wiosną były jedynie pochodną efektu niskiej bazy, kiedy to w drugim kwartale 2023 roku notowano przeszło sześcioprocentowe spadki sprzedaży detalicznej w Polsce.
Konsument „przeprosił się” z dużymi gabarytami
W danych GUS widać jednak postępującą zmianę w preferencjach polskich konsumentów. O ile w latach 2022-24 generalnie ograniczali oni zakupy dużych i drogich sprzętów (samochody, meble, rtv, agd), tak w ostatnich miesiącach obserwujemy wysokie dynamiki sprzedaży w tych właśnie kategoriach.


Licząc w cenach stałych w marcu 2025 roku sprzedaż samochodów, motocykli i części była o 18,4% wyższa niż rok wcześniej. Obrotu sklepów z meblami, rtv i agd wzrosły o 12,9% rdr. Na plusie byli też sprzedawcy odzieży i obuwia oraz apteki. Ze względu na przesunięcie świąt Wielkanocnych sprzedaż artykułów spożywczych spadła aż o 9,4% rdr. Głęboki spadek – aż o 12,2% rdr – zanotowano w kategorii „pozostałe”.