Tu nie trzeba mieć zdolności kredytowej, żeby od razu dostać pieniądze. Wystarczy przynieść wartościowy przedmiot, który można zastawić na jakiś czas lub po prostu go sprzedać. Sprawdziliśmy, jak wygląda działalność lombardów – co klienci najczęściej tam przynoszą, ile ich to kosztuje i na czym zarabia właściciel takiego punktu.


– Ludzie przynoszą różne rzeczy. Najczęściej jest to sprzęt elektroniczny, jak telefony, laptopy, konsole do gier, pady, ładowarki, drukarki czy aparaty telefoniczne. Często jest to też biżuteria, perfumy lub sprzęt AGD – opowiada Dz Piotr, właściciel jednego z lombardów w Łodzi. – Najczęściej sami to wyceniamy i proponujemy kwotę, którą możemy za to zapłacić. Natomiast w przypadku droższej biżuterii np. ze szlachetnymi kamieniami jak brylanty lub perły, gdy klient nie posiada certyfikatu autentyczności, najpierw przekazujemy ją do profesjonalnej wyceny, za którą płaci osoba, której zależy na jej sprzedaniu lub zastawieniu. Czasem jest to nawet kilkaset złotych.
Przychodzą późnym wieczorem, żeby nikt ich nie widział
Jak twierdzi pani Larysa, pracująca we wrocławskim lombardzie, osoby, które przynoszą tam swoje rzeczy na sprzedaż lub pod zastaw, to zarówno osoby młode, jak i starsze. Nieco częściej te mniej zamożne.
Dz
Reklama– Po niektórych od razu widać, że potrzebują pieniędzy na alkohol, choć często twierdzą, że chodzi o jedzenie dla dzieci albo kwiaty dla żony – opowiada pani Larysa. – Młodzi najczęściej przynoszą sprzęt elektroniczny, żeby mieć pieniądze na własne potrzeby. Jednak od niepełnoletnich nic nie przyjmujemy. Osoby, którym jest trochę wstyd, że się tu pojawiają, zwykle przychodzą bardzo późno wieczorem, a nawet w nocy. Nie chcą, żeby ktoś znajomy zobaczył, że coś zastawiają albo sprzedają – dodaje.
– Niestety w tej branży zdarza się wiele przykrych sytuacji. Kilka miesięcy temu przyszła do nas młoda kobieta, która ze łzami w oczach zastawiła pamiątkową biżuterię po swojej mamie, aby pokryć koszty jej pogrzebu – mówi Pan Piotr. – Natomiast najdziwniejszą „rzeczą”, którą przyniósł do sprzedaży klient, był rasowy szczeniak amstafa. Oczywiście nie zgodziliśmy się na taką propozycję.
Klienci często nie wracają po zastawione przedmioty
Przedmioty przynoszone do lombardu są na miejscu wyceniane i na tej podstawie ustalana jest kwota, za jaką klient może je sprzedać lub otrzymać pożyczkę pod ich zastaw. Jeśli się na nią zgodzi, podpisywana jest umowa i od razu dostaje pieniądze. Jednak nie jest to nigdy suma równa wartości rynkowej przedmiotu, który przyniósł. Zwykle otrzymuje za niego część tej kwoty. Zależy to nie tylko od stanu danej rzeczy, ale przede wszystkim od tego, jak szybko można ją później sprzedać.
– Niestety klienci często nie wracają już po zastawione przedmioty – twierdzi pani Larysa. Jednak, jeśli spłacą pożyczkę wraz z odsetkami w ustalonym czasie, zastawiona rzecz jest im zwracana. Najczęściej jest to od dwóch miesięcy do pół roku.
Pożyczka na dowód?
Dla wielu osób, zwłaszcza tych, które znajdują się w bazie BIK ze względu na zaciągnięte zadłużenie lub nie posiadają zdolności kredytowej, zaciągnięcie pożyczki pod zastaw w lombardzie, jest jedyną szansą na szybkie pozyskanie gotówki. Jej zabezpieczeniem jest zastawiony przedmiot, co minimalizuje ryzyko dla lombardu i pozwala klientowi na łatwy dostęp do gotówki bez konieczności spełniania wyśrubowanych wymagań. Konieczne jest jedynie posiadanie ważnego dokumentu tożsamości.
Żeby klienci nie byli wykorzystywani
W 2023 roku działało w Polsce prawie 8,5 tys. lombardów. Od stycznia ubiegłego roku świadczone przez nich usługi podlegają ważnym regulacjom. Ich właściciele nie mogą już zaniżać wartości przyjmowanych przedmiotów według własnego uznania, ani wystawić zastawionego przedmiotu od razu po upłynięciu okresu spłaty, a dopiero miesiąc po terminie wygaśnięcia umowy.
Obowiązujące obecnie przepisy określają też maksymalny zysk, jaki właściciel lombardu może uzyskać z pożyczki pod zastaw. Może do niego trafić jedynie kwota równa długowi klienta plus 20 proc. Z kolei wysokość odsetek nie może przekroczyć dwukrotności odsetek ustawowych.
Każdy lombard powinien też być wpisany do rejestru Komisji Nadzoru Finansowego. Jeśli jego właściciel nie dopełni tego obowiązku, grozi mu kara w wysokości nawet 500 tys. zł.