„Gołębia” wolta prezesa Narodowego Banku Polskiego zdruzgotała notowania złotego. Kurs euro niczym oparzony wyskoczył z marcowego korytarza i zameldował się najwyżej od stycznia. Wygląda na to, że szanse na euro poniżej 4,20 zł właśnie przestały istnieć.


Podczas czwartkowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński zupełnie nieoczekiwanie zmienił optykę na politykę monetarną i zadeklarował się jako „gołąb na czele gołębi” (to analogia do jego wystąpienia z marca ’22, gdy określił się mianem „jastrzębia na czele jastrzębi”). - Jeśli rząd podjąłby decyzje, że np. ceny energii nie wzrosną to byłym skłonny do bardziej odważnej decyzji np. 0,5 p. proc., a na początku przyszłego roku powtórzyć 0,5 p. proc. I na tym stop – tak do perspektyw obniżek stóp procentowych odniósł się sternik polskiej polityki monetarnej.
Czyli mamy (niewiążącą) deklarację ścięcia stóp procentowych NBP o 100 punktów bazowych w ciągu najbliższych 12 miesięcy. To gigantyczna zmiana względem narracji, jaką prezes Glapiński forsował raptem w ubiegłym tygodniu. Jeszcze 27 marca utrzymywał, że „obecnie nie ma podstaw do zmiany stóp procentowych”. Tydzień później najwyraźniej się pojawiły.
Dla rynku finansowego zamiana stóp procentowych z 4,75% na 3,75% stanowi ogromną różnicę. Nic więc dziwnego, że kurs złotego zareagował ostro. Kurs euro jeszcze podczas przemówienia prezesa Glapińskiego wzrósł z niespełna 4,20 zł do przeszło 4,22 zł. W tym ujęciu słowa szefa NBP stały się katalizatorem rozpoczętej już wcześniej wyprzedaży złotego, który negatywnie przyjął zapowiedzi amerykańskich „ceł wzajemnych”.
Dz
ReklamaW piątek rano wyprzedaż złotego była kontynuowana. O 9:27 kurs euro rósł o przeszło dwa grosze, osiągając poziom 4,2397 zł. Łącznie daje to wzrost kursu EUR/PLN o blisko 8 groszy . Ten ruch ma też poważne konsekwencje natury „technicznej”. Oznaczało to bowiem wyrwanie kursu euro z konsolidacji w przedziale 4,15-4,20 zł. Na gruncie analizy wykresów daje to zasięg obecnego ruchu do 4,25 zł. Czyli powrót do stanu z początku roku.
- Waga wydarzeń z ostatnich dwóch dnia, takich jak podwyższenie ceł w USA czy istotna zmiana retoryki Rady Polityki Pieniężnej sugerują, że zanim dojdzie do korekty stóp w dół, dotychczasowe tendencje rynkowe mogą być kontynuowane jeszcze przez jakiś czas. Podobnie w przypadku złotego osłabienie wobec euro może jeszcze potrwać, a istotne poziomy oporu to ok. 4,23-4,25 - napisali w porannej nocie analitycy Banku Millennium.
Zwrot „na południe” pojawił się także na parze euro-dolar, która jeszcze w czwartek szturmował poziom 1,1150, by już w piątek znaleźć się na wysokości 1,1032. Efektem były drastyczne zmiany kursu USD/PLN. Jeszcze 24 godziny temu dolar kosztował mniej niż 3,77 zł i był najtańszy od sierpnia., taniejąc o blisko 10 groszy. A w piątek rano za „zielonego” trzeba było zapłacić 3,8310 zł.
Aż o 5,5 grosza zwyżkowały notowania franka szwajcarskiego, które wspięły się na wysokość 4,4917 zł. To już o 17 groszy więcej niż jeszcze w środę. Są to też najwyższe notowania helweckiej waluty od dwóch miesięcy. Funt brytyjski nadal kosztował około 5 łdzٲch po zwyżce o blisko dwa grosze.