Analitycy i inwestorzy śledzą dziesiątki wskaźników makroekonomicznych. Szacują prawdopodobieństwa realizacji rozmaitych scenariuszy. Ślęczą nad wykresami w poszukiwaniu trendów i punktów zwrotnych. Całe noce analizują sprawozdania finansowe i raporty branżowe w poszukiwaniu „perełek”. A potem i tak w najlepszym razie co drugą inwestycję kończą na plusie. Czy da się poprawić szanse na sukces bez ponoszenia tak dużych nakładów czasu i pracy?
Giełdowy KISS*
Nawet początkujący inwestor wie, że źródłem inwestycyjnego sukcesu jest kupować tanio i sprzedawać drogo. A kiedy akcje są tanie? Ano wtedy, gdy mało kto wierzy, że zyski giełdowych spółek wzrosną (lub przestaną spadać). Z reguły taki pesymizm pojawia się na dnie recesji gospodarczej. Jeśli spojrzymy na giełdę jako na całość, to strategia zakładająca zakup portfela akcji (dla uproszczenia przyjęto WIG) na dołku rocznej dynamiki produktu krajowego brutto Polski przez ostatnie 20 lat ani razu nie zawiodła. Zatem pierwsza reguła inwestowania na GPW brzmi: kupuj, gdy dynamika PKB osiąga cykliczne minimum.
No ale skąd mam wiedzieć, że to już jest minimum? I tu jest problem. Post factum każdy głupi potrafi wskazać punkt dołowania gospodarki. Ale z doświadczenia wiem, że w czasie rzeczywistym nie jest to takie proste. Przez ostatnie ćwierć wieku polska gospodarka ani razu nie odnotowała ujemnej rocznej dynamiki PKB. W najgorszych przypadkach malała ona do 0-1,5% (2002, 2009 i 2013), a w lepszych do 2-3% (1999, 2005, 2017). I każdy z tych okresów był dobrym czasem do zakupu przecenionych wcześniej akcji. Wyjątkowy był rok 2005, gdy zarówno cykl koniunkturalny, jak i giełdowy, był tak specyficzny, że wręcz trudno się tam dopatrzeć zarówno spowolnienia gospodarczego, jak i bessy.
Potrzebujemy zatem wskaźnika, który pozwoli nam wyłapać dołek PKB, zanim ogłosi to Główny Urząd Statystyczny. Historycznie takim instrumentem były indeksy wyprzedzające koniunkturę (CLI) publikowane przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). W przesłości CLI wyprzedzał lub pokrywał się z cyklicznym minimum dynamiki PKB. Obecnie (ostatni odczyt pochodzi z lipca 2019 r.) wskaźnik ten osiągnął najniższy poziom od 6,5 lat, sygnalizując trwające (i przypuszczalnie pogłębiające się) spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce. Ale sygnałem kupna jest dopiero odwrócenie trendu OECD CLI, a to jeszcze nie nastąpiło.
Szybki przemysł
Niestety, CLI powiela część mankamentów PKB. Po pierwsze, choć jest to wskaźnik miesięczny, to publikowany jest z dość sporym opóźnieniem. Przykładowo: odczyt za lipiec ujrzał światło dzienne 9 września, a dane za sierpień poznamy dopiero 8 października. Po drugie, wskaźnik ten bywa regularnie rewidowany, co czasami wypacza znaczenie wysyłanego sygnału.
W poprzednich 20 latach polski przemysł dał nam pięć ewidentnych sygnałów kupna, jeden wątpliwy – ale trafny (z grudnia 2016) - i jeden równie wątpliwy (sierpień 2014), ale za to niezbyt trafny. Historyczna skuteczność tego wskaźnika rośnie do 100%, gdy dodamy jedno kryterium: trzymiesięczna średnia krocząca rocznej dynamiki produkcji przemysłowej musi przyjąć minimum poniżej zera.
Kupuj słabość łotego
Od 20 lat w Polsce obowiązuje reżym płynnego kursu walutowego. Kurs łotego ustalany jest na rynku, przy tylko okazjonalnych interwencjach ze strony Narodowego Banku Polskiego. Rzecz jasna wszyscy (poza właścicielami firm eksportowych) cieszymy się, gdy łoty się umacnia, czyli gdy kurs EUR/PLN maleje. Ale z punktu widzenia inwestorów z GPW to znaczące osłabienie łotego względem euro jest sygnałem kupna. Zatem zasada numer cztery brzmi: kupuj, gdy leje się krew na rynku łotego.
Jak bardzo łoty musi się osłabić, aby mówić o sygnale kupna akcji? Rynek walutowy oszczędnie dozuje nam sygnały kupna – średnio raz na cztery lata. W kwietniu ’99 hossę na GPW sygnalizował wzrost kursu EUR/PLN o 16,7% rdr. Cztery lata później roczna dynamika kursu euro-łoty sięgnęła w porywach 21,9% (na interwale tygodniowym). W lutym 2009 kurs EUR/PLN był aż o 32,8% wyższy niż rok wcześniej. W styczniu ’12 kurs euro osiągnął dynamikę 15,9% rdr, ale w maju ’16 już tylko 9,6%. Uśredniając wychodzi nam 19,4%. Ale to tylko średnia. W ostatnich latach kurs EUR/PLN jest bardziej stabilny niż kiedyś, więc już wzrost kursu EUR/PLN o 10% można uznać za sygnał kupna.
*Keep It Simple, Stupid" – po polsku: "zrób to prosto, głupku" - amerykańska reguła rekomendująca projektowanie wszystkiego tak prosto, aby każdy mógł to zrozumieć i zastosować.