„Podatek od wydobycia Ծó⳦ kopalin” to jedna z najbardziej szkodliwych i nieprzemyślanych danin publicznych w Polsce. Lecz żaden rząd nie zrezygnuje z „kagiemnego”, które pozwala finansować rozmaite gatunki „kiełbasy wyborczej”.


Podatki od wydobycia – zwane też „rentą surowcową” (ang. royalty) – istnieją prawie wszędzie na świecie i nie budzą zastrzeżeń co do swej istoty. W ten sposób państwo w imieniu lokalnej wspólnoty pobiera opłatę za prawo do korzystania z bogactw naturalnych. Uzyskane w ten sposób dochody są swego rodzaju rekompensatą za straty w środowisku powstałe w wyniku prac górniczych.
„Domiar” rodem z peerelu
Tyle że w Polsce taki podatek istnieje od dawna i nazywa się „opłatą eksploatacyjną” płaconą przez wszystkie kopalnie. „Kagiemne” dotyczy tylko jednego przedsiębiorstwa i w swej istocie niczym nie różni się od domiarów podatkowych, jakie komunistyczne władze nakładały na przedsiębiorców. KGHM został napadnięty z dwóch powodów: 1) miał gotówkę, 2) rząd Donalda Tuska desperacko potrzebował pieniędzy na załatanie gigantycznej dziury (ok. 8% PKB) budżetowej.
Jesienią 2011 roku na łamach Dz pisaliśmy o „miedziowym rozboju w biały dzień”. Istotą tego wymuszenia rozbójniczego była nie tylko horrendalnie wysoka stawka opodatkowania, ale też sposób jej wprowadzenia: bez ostrzeżenia, bez konsultacji i ogłoszeniem tej wiadomości podczas sesji.

W 2014 roku KGHM z tytułu „podatku od wydobycia Ծó⳦ kopalin” wypłacił Skarbowi Państwa 1,52 mld złotych, co stanowiło 41% zysku operacyjnego. Dla porównania, amerykańskie kopalnie KGHM-u płacą 5% od dochodu (Nevada net proceeds tax), a kanadyjskie (Ontario Mining tax) 10% od dochodu podatkowego. Ponadto KGHM płaci zwyczajny (CIT – 19% od zysku brutto) – z tego tytułu w ubiegłym roku do kasy państwa wpłynęło 647 mln zł.
Szkodliwy jak „kagiemne”
Zaporowe stawki „podatku od wydobycia Ծó⳦ kopalin” sprawiły, że inwestycje w nowe złoża stały się nieopłacalne. „Podatek od kopalin (…) kładzie każdy projekt związany z eksploatacją surowców kopalnych. Wydaliśmy pieniądze na udokumentowanie złoża koło Bolesławca. Jest bardzo atrakcyjne pod względem zawartości miedzi. Ale podatek powoduje, że nawet przy wysokich cenach metali kolorowych inwestycja byłaby nieopłacalna.” – powiedział prezes KGHM Herbert Wirth w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej”.
Dz
Dlatego KGHM woli inwestować w Chile, gdzie podatki są niższe, choć warunki do prowadzenia prac górniczych są ekstremalne. Oznacza to, że nowe – i na ogół dobrze płatne – miejsca pracy w górnictwie będą powstawać w Ameryce Południowej, a nie w Polsce. Szkodliwe gospodarczo „kagiemne” było motywowane krótkowzrocznymi motywami politycznymi.
Toksyczny jest także sposób naliczania miedziowej daniny, który nie uwzględnia opłacalności operacji wydobywczych. Stawka podatku zależy tylko od cen miedzy i srebra wyrażonych w polskich złotych, ale już zupełnie abstrahuje od kosztów wydobycia. Gdy cena miedzi na światowych rynkach będzie wyższa niż 13 000 zł/tonę, stawka podatkowa będzie wyliczana za pomocą wzoru: 0,025 x średnia cena miedzi + (0,001 x średnia cena miedzi) do potęgi 2,6.

Obecnie cena miedzi wynosi ok. 19,5 tys. złotych za tonę, co implikuje wymiar „kagiemnego” ok. 2,7 tys. zł/t. Opodatkowanie na poziomie 14% przychodów jest zabójcze i na ogół ma na celu skłonienie do ograniczenia lub zaniechania tego typu działalności (jak w przypadku hazardu, produkcji tytoniu czy wódki). KGHM musi płacić niezależnie od tego, czy osiąga zysk, a „kagiemne” nie stanowi kosztu uzyskania przychodów, a więc nie obniża wymiaru podatku dochodowego.
Skutki miedziowego kagańca
Wprowadzając podatek Ministerstwo Finansów szacowało, że wpływy budżetowe z jego tytułu wyniosą 1,8 mld zł w roku 2012 i 2,2 mld zł w kolejnych latach. Rzeczywistość jak zwykle : w roku 2012 fiskus ściągnął z KGHM-u 1,6 mld zł, w 2013 r. 1,86 mld, a w 2014 r. 1,52 mld zł (ustawa budżetowa przewidywała 2,0 mld zł). Tendencja jest więc malejąca, a zakładane trzy lata temu 2,2 mld zł wydaje się być celem zupełnie nierealnym. Za spadek wpływów z „kagiemnego” w znacznej części odpowiadają niższe ceny miedzi i srebra. Ale swoje zrobiło też ograniczenie wydobycia przez KGHM i porzucenie nowych projektów wydobywczych.

Na otwarciu sesji, podczas której premier Donald Tusk ogłosił opodatkowanie KGHM-u (18.11.2011), kurs akcji miedziowego kombinatu wyniósł 167 złotych. Miesiąc później przy wyższych cenach miedzi akcje KGHM kosztowały 106,60 zł. Można pokusić się o tezę, że samo wprowadzenie podatku kosztowało Skarb Państwa (ma 31,79% akcji KGHM) ok. 60 złotych na akcję, czyli łącznie 3,84 mld złotych. Do tego trzeba doliczyć straty powstałe na skutek obniżenia przez spółkę dywidendy.
„Jeśli coś zarabia, obłóż to wysokim podatkiem. Jeśli nadal działa, podwyższ podatek. A gdy już padnie, zacznij to dotować”. Obawiam się, że ten podręcznik szkodliwej polityki gospodarczej został zastosowany wobec KGHM-u.