Dz

REKLAMA
PIT

Ukraińcy niezbędni na polskim rynku pracy. "Wypełniają luki, gdzie brakuje pracowników"

2025-04-08 20:00, akt.2025-04-08 20:22
publikacja
2025-04-08 20:00
aktualizacja
2025-04-08 20:22

W marcu w polskim internecie nasiliły się antyukraińskie narracje, w tym niezgodne z prawdą twierdzenie, że Ukraińcy odbierają Polakom pracę. Eksperci z którymi rozmawiała PAP wskazują, że Ukraińcy minimalizują problemy na rynku pracy, zatrudniając się w sektorach, gdzie brakuje pracowników.

Ukraińcy niezbędni na polskim rynku pracy. "Wypełniają luki, gdzie brakuje pracowników"
Ukraińcy niezbędni na polskim rynku pracy. "Wypełniają luki, gdzie brakuje pracowników"
fot. Włodzimierz Wasyluk / /ǰܳ

Z badania Data House Res Futura i SentiOne, opartego na 325 mln publikacji w polskojęzycznych mediach społecznościowych wynika, że antyukraińska retoryka w marcu osiągnęła skalę niespotykaną od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W 21 proc. zbadanych publikacji powielana jest fałszywa teza o wypieraniu Polaków przez Ukraińców z rynku pracy.

"Pod koniec ubiegłego roku w ZUS było ubezpieczonych 727 tys. obywateli Ukrainy. Oznacza to, że funkcjonują w naszym systemie emerytalnym i rentowym, a więc płacą wszelkie niezbędne składki. Większość z nich to osoby zatrudnione na etacie i wykonujące pracę na zlecenie. 5 proc. to osoby prowadzące własną pozarolniczą działalność gospodarczą. Od wybuchu wojny Ukraińcy w Polsce zarejestrowali 77,7 tys. jednoosobowych firm. To 12 proc. zakładanych w Polsce jednoosobowych działalności gospodarczych. Wskaźnik aktywności zawodowej dotyczy 70 proc. Ukraińców – zarówno tych, którzy przybyli do Polski po rosyjskiej agresji, jak i wcześniej – w celach zarobkowych" – wymieniła w rozmowie z PAP Katarzyna Dębkowska, kierowniczka zespołu foresightu gospodarczego w Polskim Instytucie Ekonomicznym.

Jak przekonywała ekspertka, mamy niską stopę bezrobocia, więc trudno mówić, że Ukraińcy zabierają Polakom pracę. "Przy tak niskiej stopie zapotrzebowanie na pracowników wciąż jest znaczne".

Rozmówczyni PAP wskazała, że Ukraińcy pracują głównie w zawodach wymagających niższych kwalifikacji. Ze względu na barierę językową czy nieuznawalność dyplomów w Polsce, nie mogą wykonywać pracy zgodnej ze swoimi kompetencjami. Często więc pracują poniżej swoich kwalifikacji. Głównie w przetwórstwie przemysłowym (30 proc.), transporcie i w magazynach (18 proc.), usługach, jak na przykład sprzątanie oraz w budownictwie.

"Z przeprowadzonych przez nas na początku tego miesiąca badań wynika, że właśnie budownictwo oraz transport-spedycja-logistyka to sektory, w których poszukuje się pracowników, ale chętnych za bardzo nie ma" – tłumaczyła PAP Katarzyna Dębkowska i dodała: "pamiętajmy, że przed wybuchem wojny (pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 r. - PAP) budownictwo było sektorem głównie zaopatrywanym przez Ukraińców. Po jej rozpoczęciu to się zmieniło, bo część mężczyzn narodowości ukraińskiej wyjechała z Polski, a trudno, żeby kobiety odnajdowały się w tej branży".

W jej ocenie na rynku pracy nie ma konkurencji między Polakami a Ukraińcami. Ci ostatni po prostu znajdują pracę w branżach, w których pojawia się zapotrzebowanie na pracowników. Polscy pracownicy, jej zdaniem, nie są też wypierani przez Ukraińców w zawodach wymagających wysokich kwalifikacji: "jeśli chodzi o pracowników wykwalifikowanych i zawody deficytowe, to cudzoziemcy nam tego nie zapełniają. Obecnie zaledwie 3 proc. pozwoleń na legalną pracę w Polsce dotyczy zawodów wymagających wysokich kwalifikacji" – podkreśliła ekspertka.

Podobne obserwacje ma Jurij Grigorenko, główny analityk międzynarodowej agencji zatrudnienia Gremi Personal: "jako człowiekowi, który zawodowo zajmuje się rynkiem pracy, zarzut, że +Ukraińcy zabierają Polakom pracę+, wydaje mi się śmieszny. Przecież już nie starczy Ukraińców, żeby wypełnić luki w poszczególnych sektorach. Świadczy o tym stale rosnąca liczba osób z Azji czy Ameryki Południowej znajdujących zatrudnienie w Polsce".

Jak tłumaczył Grigorenko, deficyt zatrudnienia nie jest zauważany wszędzie i po równo. Głównie dotyczy lokalizacji oddalonych od większych ośrodków miejskich oraz zajęć o charakterze sezonowym. "Sektor agrarny po rozpoczęciu wojny mocno ucierpiał, bo Ukraińcy, którzy przyjeżdżali do Polski jako pracownicy sezonowi, przekwalifikowali się i podjęli pracę o charakterze całorocznym. Branża potrzebowała trochę czasu, żeby się przestawić na pracowników z Azji, głównie Nepalu i Bangladeszu. Zanim to nastąpiło, miała poważny problem" – zauważył.

Oboje rozmówcy PAP są zgodni, że nieprawdziwe jest również przekonanie, jakoby polscy przedsiębiorcy chętniej zatrudniali Ukraińców, ponieważ mogą im płacić mniej.

Jak zauważyła Dębkowska, z danych rzeczywiście wynika, że mediana wynagrodzeń Ukraińców oscyluje w granicach naszego wynagrodzenia minimalnego – tak wynika z kwot na wnioskach legalizujących zatrudnienie. Jednak należy pamiętać, że na tych wnioskach wskazywana jest stawka minimalna, a w rzeczywistości pracodawca może płacić pracownikom z Ukrainy wyższe wynagrodzenia. "Z przeprowadzonych przez nas badań odnośnie do zatrudnienia cudzoziemców wynika, że pracodawcy jednoznacznie stwierdzają, że chcą zatrudniać takiego pracownika, który ma wystarczające kompetencje, żeby pracować w danym zawodzie; narodowość dla większości z nich nie miała znaczenia" – wyjaśniła ekspert PIE i zaznaczyła, że nie ma badań, z których wynikałoby, że zarobki obywateli Ukrainy są znacząco niższe niż Polaków. Poza tym stawka minimalna jest jednakowa dla wszystkich.

Jurij Grigorenko przekonywał, że sytuacja, w której pracodawcy mogli płacić Ukraińcom mniej, minęła już kilka lat temu. „Ukraińcy żyjący w Polsce mają takie same koszty życia jak Polacy, a większość z nich wynajmuje mieszkania. Każdy pracodawca ma określony budżet płacowy na dane stanowisko, który ustala tak, aby zachęcić pracownika o odpowiednich kwalifikacjach, a zrazem zbytnio nie przepłacić" – zauważył rozmówca PAP, dodając, że wielokrotnie przekonał się, iż gdyby polski przedsiębiorca miał do wyboru dwóch pracowników o identycznych kwalifikacjach – jednego Polaka, a drugiego obcokrajowca – wybierze Polaka.

Eksperci nie żywią również obaw o to, że problem ten wystąpi w przyszłości.

"Kolizja na rynku pracy nam nie grozi. Wskazuje na to choćby sytuacja demograficzna. Jest nas coraz mniej, coraz większą część społeczeństwa stanowią osoby w wieku poprodukcyjnym. W tej sytuacji cudzoziemcy mogą być naszym wsparciem, a nie zagrożeniem. Dotyczy to również zawodów wymagających wysokich kwalifikacji. Zamiast obawiać się konkurencji obcokrajowców, warto zastanowić się, w jaki sposób sprawić, żeby wysoko wykwalifikowani pracownicy byli skłonni podjąć pracę u nas, a nie w innych krajach zachodnich. Tamtejszy rynek pracy w dużej mierze korzysta z zasobów z państw spoza UE. Na przykład szczególnie pożądani są pracownicy w sektorze usług medycznych, co ma ścisły związek ze starzeniem się społeczeństwa" – przekonywała Katarzyna Dębkowska.

Bardzo podobnie postrzegał to Jurij Grigorenko: "co roku z rynku pracy w Polsce znika 200 tys. zatrudnionych. Jednocześnie liczba ofert pracy rośnie. W pewnym stopniu wolumen tych potrzeb jest ograniczany przez postępującą cyfryzację i automatyzację. Ale wciąż w poszczególnych sektorach po prostu brakuje ludzi do pracy. Te luki wypełniają obcokrajowcy". (PAP)

gru/ bst/ mhr/

Źół:PAP
Tematy
Inwestowanie bez granic dzięki Freedom24
Inwestowanie bez granic dzięki Freedom24

dzԳٲ(0)

dodaj komentarz

ʴǷɾąԱ: Praca, płaca i kariera

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki