Przeprowadził BZ WBK przez kryzys finansowy, kierował bankiem podczas zmiany inwestora strategicznego, przejął Kredyt Bank i Santander Consumer Bank. W nowym rządzie obejmie tekę ministra rozwoju. Kim jest Mateusz Morawiecki, człowiek który kierował trzecim największym bankiem w Polsce?
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej kandydatka na prezesa rady ministrów Beata Szydło poinformowała, że kandydatem na ministra rozwoju gospodarki w jej nowym rządzie zostanie Mateusz Morawiecki. W nowym ministerstwie Morawiecki będzie odpowiadać za całą politykę gospodarczą kraju. Wczoraj kandydat na ministra złożył rezygnację z funkcji prezesa zarządu Banku Zachodniego WBK. Do czasu wyboru nowego prezesa jego obowiązki przejął Gerry Byrne, przewodniczący rady nadzorczej banku.
– Polska to sprawa najważniejsza. Dlatego zdecydowałem się przyjąć godność sprawowania urzędu wicepremiera i ministra rozwoju, wierząc, że jest to potrzebne krajowi. Wiem, że moje doświadczenie wesprze realizację ambitnych celów, które pozwolą nam rozwinąć Polskę – powiedział odchodząc ze stanowiska prezesa Mateusz Morawiecki. – Bank Zachodni WBK jest w doskonałej kondycji, przygotowany do generowania stabilnych dochodów, a pracownicy gotowi do stawiania czoła rynkowym wyzwaniom.


Morawiecki od 1998 roku związany był z Banku Zachodnim. Początkowo jako doradca prezesa, a po połączeniu Banku Zachodniego i Wielkopolskiego Banku Kredytowego w 2001 został członkiem zarządu BZ WBK. Stanowisko prezesa banku objął w 2007 roku – tuż przed wybuchem globalnego kryzysu finansowego. Przejął stery w trudnym momencie, ale udało mu się przeprowadzić bank przez kryzys suchą nogą. Dał się zapamiętać jako prezes, który w geście solidarności z pracownikami sam obniżył sobie pensję. Sceptycznie patrzył na kredyty frankowe, ostrzegał przed kartami kredytowymi, których segment rozrósł się do niebezpiecznych rozmiarów.
Przeczytaj także
Morawiecki kierował Bankiem Zachodnim WBK w trakcie zmiany inwestora strategicznego. W wyniku kłopotów finansowych irlandzka grupa AIB wystawiła swoją „perłę w koronie” na sprzedaż. Bank trafił w ręce hiszpańskiego inwestora – Grupy Santander. Okres pokryzysowej stagnacji Hiszpanie wykorzystali do dalszego umacniania swojej pozycji na naszym rynku. W roku 2012 przejęli Kredyt Bank, a chwilę później Santander Consumer Bank. Za czasów Morawieckiego aktywa BZ WBK wzrosły z 42 mld zł w 2007 roku do 135 mld zł na koniec III kw. 2015 r. Dziś bank zajmuje trzecią pozycję na rynku. Niewykluczone, że jego pozycja mogłaby się jeszcze bardziej umocnić, gdyby zapędów banku nie ostudził nadzór finansowy.
Bankowiec pokieruje gospodarką
Gdy jeden człowiek decyduje o losach milionów, zwykle nie kończy się to dobrze. Obawiam się, że „superministerstwo” rozwoju powieli błędy centralnego urzędu planowania rozdzielając unijne i publiczne pieniądze według własnego uznania. Koncentracja w jednym miejscu władzy nad „uspołecznioną” częścią polskiej gospodarki uważam za pomysł co najmniej ryzykowny. Nawet rynek często się myli w typowaniu perspektywicznych spółek, a co dopiero wąskie grono ekspertów i urzędników. Czynnikiem ryzyka jest też rozdzielność z ministerstwem finansów, przez które przepływa zdecydowana większość dochodów i wydatków państwa.
Nawet tak kompetentny i doświadczony menedżer, jakim bez wątpienia jest Mateusz Morawiecki, może nie podołać temu zadaniu. Moje wątpliwości budzi też brak precyzyjnie określonych kompetencji superministerstwa. Nie kupuję ogólników, że „będzie koordynować całość polityki gospodarczej”. Poza tym obawiam się także, że „otrzaskany” w rozgrywkach korporacyjnych Morawiecki może polec w walce z zaprawionymi w bojach działaczami partyjnymi, dla których lokalne układy i zobowiązania są ważniejsze od dobra kraju. A takich ludzi w każdej partii nie brakuje.
Morawiecki chłodno patrzył na segment kredytów frankowych. – Problem kredytów we frankach sam się rozwiązuje (…) Te kredyty codziennie się spłacają. A spłacają się lepiej niż kredyty złotowe. Nie dużo, ale odrobinę lepiej. Regulator bardzo mocno wypowiedział się, że nie planuje zmian. Dlaczego wzbudzać te wody skoro one są w miarę spokojne? – mówił w 2013 roku w rozmowie z "Pulsem Biznesu".
Dwa lata później, już po decyzji SNB, która wywołała szok wśród kredytobiorców uspokajał: – Dla ponad 90 procent klientów, którzy mieszkają w kredytowanych nieruchomościach - nie powinno być zauważalnego problemu. Dla nich najważniejszym parametrem jest wysokość raty - a ta ma szansę wcale nie wzrosnąć. Dlatego, że równolegle z nieszczęśliwą podwyżką kursu spadły - szczęśliwie - stopy procentowe Szwajcarskiego Banku Narodowego, co może przełożyć się na wysokość rat porównywalną do 2014 roku - lub nawet spadek. Mam nadzieję, że nie będzie tu żadnych nieprzyjemnych niespodzianek – mówił prezes BZ WBK.
Mimo że kierował bankiem zarządzanym przez zagranicznego inwestora, to pozytywnie wypowiadał się w kwestiach rozsądnej repolonizacji i unarodowienia gospodarki.