Po raz pierwszy w historii według rankingu "Forbesa" zarówno najbogatszą kobietą, jak i najbogatszym mężczyzną świata zostali Francuzi - Francoise Bettencourt Meyers, główna udziałowczyni koncernu L'Oreal, i Bernard Arnault, szef koncernu Louis Vuitton Moet Hennessy (LVMH).


"Ta sytuacja podkreśla siłę sektora dóbr luksusowych w porównaniu z branżą technologiczną" - ocenił w środę dziennik "Le Monde".
Przez lata w opracowywanym co roku rankingu najbogatszych ludzi świata prowadzonym przez "Forbesa" w jego czołówce znajdowali się przedsiębiorcy związani z branżą technologiczną, tacy jak Bill Gates, Jeff Bezos, Mark Zuckerberg czy Elon Musk.
Łącznie mają 270 mld euro
Łączna fortuna najbogatszej kobiety i najbogatszego mężczyzny świata wynosi 270 mld euro. Jest to również tyle, ile Francja pożyczy w 2023 r., aby zbilansować budżet państwa - przekazał francuski dziennik.
Według wyliczeń "Forbesa" we Francji żyje obecnie ponad 40 miliarderów, spośród których wielu wzbogaciło się na sprzedaży produktów luksusowych, tak jak bracia Alain i Gerard Wertheimer - właściciele Chanel i Nicolas Puech - właściciel domu mody Hermes.
"Branża dóbr luksusowych, francuska specjalność, udowadnia swoją odporność i zdolność do rozwoju w tych niespokojnych czasach" - ocenił "Le Monde".

Arnault chciał zostać „Papieżem Luksusu” i Belgiem. Udała mu się tylko jedna z tych rzeczy
Louis Vuitton, Dior, Givenchy, Tiffany & Co., Dom Pérignon. Brzmi luksusowo? Nie każdy wie, że wszystkie z tych marek ma w posiadaniu jeden cłowiek. Bernard Arnault, bo o nim mowa, znalał się wśród najbogatszych, ponieważ wiedział, że popyt na dobra luksusowe będzie źródłem, które szybko się nie wyczerpie. Bo gdy „starzy” bogaci zdążą się nasycić, atrybutów luksusu będą już szukać parweniusze spoza zamożnego Zachodu.
kjm/ tebe/