Dz

REKLAMA
PIT

Eksperci: Szkoda pieniędzy na „cudowne” gadżety przeciwko kleszczom

2025-04-19 06:31, akt.2025-04-19 19:03
publikacja
2025-04-19 06:31
aktualizacja
2025-04-19 19:03

W wyniku łagodnej zimy kleszcze stanowią większe zagrożenie zdrowotne, roznosząc groźne choroby, takie jak borelioza i kleszczowe zapalenie opon mózgowych. Warto znać skuteczne metody ochrony. - Żaden poważny instytut naukowy nie potwierdził ich skuteczności – powiedział PAP prof. Stanisław Ignatowicz, entomolog z SGGW pytany o ultradźwiękowe gadżety przeciw kleszczom. Jego zdaniem szkoda na nie pieniędzy.

Eksperci: Szkoda pieniędzy na „cudowne” gadżety przeciwko kleszczom
Eksperci: Szkoda pieniędzy na „cudowne” gadżety przeciwko kleszczom
fot. alleks19760526 / /ܳٳٱٴdz

PAP zapytała prof. Stanisława Ignatowicza o to, dlaczego ludzie nie mogą się chronić przed kleszczami łykając tabletki, choć w przypadku np. psów już takie istnieją. Odparł, że wszystkie leki mają jakieś skutki uboczne, a "te mające zastosowanie biobójcze mają ich więcej". Dlatego, jak wskazał, to co jest odpowiednie dla psa czy kota, może bardzo zaszkodzić ludziom.

Pytany o popularne obecnie na rynku „wibrujące breloczki” i inne gadżety, które za pomocą ultradźwięków mają odstraszać kleszcze, komary, a nawet gryzonie, stwierdził, że "żaden poważny instytut naukowy nie potwierdził ich skuteczności”.

Wyjaśnił, że mimo tego ludzie je kupują, ale jako że te gadżety nie są szczególnie drogie, „rozczarowany ich bezużytecznością klient zamiast składać reklamacje, po prostu wyrzuca do kosza". Specjalista wskazał, że zaobserwował także wysyp pseudo-preparatów w woreczkach do zwalczania różnych owadów, od pluskiew poprzez roztocze kurzu domowego – "nie można ich poważnie traktować” - zastrzegł. „Myślę, że lepiej by było, gdybyśmy wydawali swoje ciężko zarobione pieniądze na urządzenia czy preparaty, które są zarejestrowane urzędowo” - zaznaczył.

Prof. Ignatowicz wyjaśnił, że najmilsze dla powonienia kleszczy są składniki potu ludzi i zwierząt, np. kwas masłowy w niskim stężeniu, „i całą zabawa polega na tym, żeby +zakryć+ lub +zamaskować+ czymś ten zapach”. Podał, że jednym z najskuteczniejszych repelentów, czyli "odstraszaczy" jest substancja DEET (N,N-dietylo-m-toluamid) dodawana do wielu preparatów obecnych na rynku. „Jej działanie polega na tym, jak to obrazowo tłumaczę studentom, że +zatyka+ dziurki nosowe u kleszczy, które nie mogą nas wywąchać, więc stajemy się dla nich niewidzialni”. Entomolog dodał, że bardzo skuteczną substancją jest także ikarydyna i związek chemiczny IR 3636.

Przyznał także, że ludzie chętnie sięgają po domowe sposoby, które mają "przykrywać: nasz zapach. Stosują np. korę cynamonowca, olejek waniliowy i inne olejki eteryczne. „Kłopot z nimi polega na tym, że szybko znikają, wietrzeją i przestają nas chronić, bo to są związki eteryczne” – spuentował naukowiec.

Po bezśnieżnej zimie kleszcze są groźniejsze. Lekarka wsazuje skuteczne metody ochrony

Kleszcze roznoszą wiele góźnych chorób, przede wszytskim boreliozę i kleszczowe zapalenie opon mózgowych. Kontakt z nimi mogą mieć nie tylko leśnicy, czy amatorzy wyjazdów za miasto, ale także spacerowicze czy osoby biegające w miejskich parkach. Najwięcej kleszczy jest w ściółce leśnej i na obszarach porośniętych trawą. Pajęczaki przynoszą też ze sobą ze spacerów psy.

Kleszcze mają niewielkie rozmiary, zwykle ok. 1,5 milimetra długości, więc trzeba dokładnie obejrzeć całe ciało, aby ich nie przeoczyć. Wgryzają się w skórę potencjalnego żywiciela najczęściej w tych miejscach, gdzie jest ona najbardziej delikatna - na głowie, za uszami, na karku, ramionach, pod pachami, w okolicy genitaliów czy pod kolanami.

Aby nie zachorować, najlepiej unikać kontaktu z nimi. Wybierając się do lasu warto założyć odzież z długimi rękawami i nogawkami oraz kryte obuwie. Najlepiej, aby ubrania były w jasnym kolorze, bo dzięki temu lepiej będą widoczne kleszcze wędrujące po nich. Po powrocie z miejsca, gdzie mogą występować kleszcze należy dokładnie obejrzeć ubranie i usunąć z niego kleszcze.

Przede wszystkim jednak obejrzeć skórę, a jeżeli znajdziemy na niej kleszcza, również jak najszybciej się go pozbyć. Od razu warto zapisać datę, kiedy zauważyliśmy pajęczaka na naszym ciele, bo jest bardzo ważna informacja dla lekarza.

"Jestem zwolenniczką tego, aby próbować usuwać kleszcze samemu, bo w ten sposób zyskujemy na czasie. Jak najszybsze usunięcie skraca czas przekazywania do naszego organizmu odchodów, a wraz z nimi materiału zakaźnego. W aptekach są specjalne kleszczołapki i mając na uwadze tegoroczny wysyp pajęczaków warto takie urządzenie mieć w domu. Jeżeli posługujemy się nimi dokładnie z instrukcją, to usunięcie kleszcza nie jest trudne" – powiedziała PAP Bożena Janicka, lekarz rodzinny i prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.

Aby zrobić to skutecznie, należy uchwycić kleszcza jak najbliżej skóry, a następnie lekko podważyć i pewnym ruchem pociągnąć ku górze.

Trzeba się postarać wyciągnąć go w całości. Miejsce po kleszczu należy zdezynfekować.

Nie wolno kleszcza wykręcać palcami ani zgniatać, a także smarować, bo w ten sposób możemy doprowadzić do wstrzyknięcia do ciała człowieka większej ilości materiału zakaźnego. Jeżeli nie mamy pewności, że sami usuniemy kleszcza lub podczas podjętej próby głowa pajęczaka pozostała w skórze, powinniśmy udać się do lekarza rodzinnego.

Jeżeli ze spaceru w lesie lub parku przynieśliśmy na ciele kleszcza, to po jego usunięciu należy obserwować miejsce rany po pajęczaku.

Początkowo zakażenie przebiega bezobjawowo. Pierwsze objawy mogą pojawić się w ciągu 1-6 tygodni od usunięcia kleszcza.

Najczęstszym wczesnym objawem zakażenia jest pojawienie się na ciele rumienia, niebolesnego, okrągłego lub owalnego zaczerwienia, które może się przemieszczać, a także zanikać.

"Jeżeli najpierw był kleszcz, a po jakimś czasie pojawiło się też zaczerwienie, natychmiast zgłaszamy się do lekarza rodzinnego. Nie jest raczej możliwe, żeby rumień pojawił się bez kleszcza, ponieważ on sam od naszego ciała nie odpadnie". – powiedziała PAP Bożena Janicka.

Niepokoić powinny także inne grypopochodne objawy, takie jak senność czy zaburzenia równowagi, które mogą sygnalizować boreliozę. Choroba jest bardzo groźna, choć zdiagnozowana w początkowym stadium jest całkowicie wyleczalna, jednak wykryta w późnej fazie powoduje poważne powikłania neurologiczne i kardiologiczne.

W przypadku zaś zapalenia opon mózgowych po 1-3 tygodniach od ugryzienia także mogą wystąpić objawy przypominające grypę (gorączka, bóle mięśni), ale z czasem dołączą do nich poważne objawy neurologiczne, łącznie z zapaleniem rdzenia mózgu. Ciężki przebieg tej choroby może prowadzić do kalectwa lub nawet śmierci.

Zachorowania na kleszczowe zapalenie mózgu są w Polsce znacznie rzadsze (200-300 przypadków rocznie) niż na boreliozę (kilkanaście tysięcy zachorowań rocznie). Jednak na boreliozę nie ma jeszcze szczepionki dostępnej na rynku , choć prace nad nią są już bardzo zaawansowane. Istnieje natomiast szczepionka chroniąca przed zachorowaniem na kleszczowe zapalenie opon mózgowych.

"Na zakażenie szczególnie są narażone osoby, które mieszkają lub przebywają (np. biegają) w okolicach lasów i parków oraz innych miejsc, gdzie mamy wysyp kleszczy i im zwłaszcza zalecamy to szczepienie. Leśnicy mają je obowiązkowe z litery prawa. Małe dzieci można szczepić przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu od 2 roku życia. Warto pomyśleć o zaszczepieniu maluchów zwłaszcza jeśli często bawią się na trawniku" - powiedziała PAP Bożena Janicka.

Zaszczepienie zimą lub wczesną wiosną zapewnia ochronę już od początku aktywności kleszczy (od kwietnia do października). Aby skutecznie ochronić się przed zakażeniem konieczne jest przyjęcie 3 dawek szczepienia pierwotnego (druga dawka po 1 do 3 miesiącach od pierwszej, a trzecia po 9-12 miesiącach od drugiej).

Odporność po szczepionce utrzymuje się przez co najmniej 3 lata , a następnie zalecane są dawki przypominające. 

Entomolog: Kleszcze są w przyrodzie potrzebne

Kleszcze w przyrodzie są potrzebne choćby do ograniczania populacji gryzoni; poza tym są pożywieniem dla niektórych ptaków, także domowych – powiedział PAP prof. Stanisław Ignatowicz, entomolog i akarolog ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

PAP: Ile gatunków kleszczy mamy w Polsce?

Prof. Stanisław Ignatowicz: W sumie mamy w Polsce około 20 gatunków tych pajęczaków, z czego dwa najbardziej popularne to kleszcz pospolity, inaczej pastwiskowy, zwany także psim (Ixodes ricinus) oraz kleszcz łąkowy (Dermacentor reticulatus). Przy czym kleszcz pastwiskowy – oprócz innych zwierząt – bardzo lubi ludzi i chętnie ich atakuje, natomiast ten drugi, kleszcz łąkowy, nie przepada za naszą krwią i pije ją w ostateczności, jak nie ma nic innego do jedzenia. Warto wiedzieć, że kleszcze dzielimy na dwie grupy: kleszcze twarde i miękkie. Te pierwsze mają na grzbiecie dość twardą tarczkę, jakby zbroję, a najpopularniejszym z nich właśnie jest kleszcz pospolity. Kleszcze miękkie są mniej liczne, najpopularniejszy to obrzeżek gołębień (Argas reflexus).

PAP: Sporo było słychać o nowych, bardzo groźnych gatunkach kleszczy, które do nas przylazły ze wschodu i południa.

S.I.: Potwierdziło to zeszłoroczne "narodowe kleszczobranie", super akcja, której jednym z celów było potwierdzenie pojawienia się u nas egzotycznych gatunków kleszczy. I faktycznie, zostały potwierdzone pojedyncze przypadki występowania u nas obcych gatunków kleszczy, jak np. kleszcz wędrowny (Hyalomma marginatum). Nie ma w tym niczego dziwnego, właśnie ptaki wracają do nas z zimowego pobytu w ciepłych krajach i na swoich grzbietach przywożą do Polski nieproszonych migrantów. Tak zresztą było zawsze, tyle tylko, że w czasach, kiedy jeszcze były u nas ostre zimy, niskie temperatury im nie sprzyjały, więc ginęły. Zresztą mrozy dziesiątkowały nie tylko te egzotyczne gatunki, ale także rodzime.

Teraz, kiedy mamy ocieplenie klimatu, wszystkie kleszcze mogą przeżyć zimę i mnożyć się bez przeszkód wiosną. Pamiętajmy, że kleszcz pastwiskowy może przetrwać 24 godziny w temperaturze ok. minus 20 st. C, a nawet do 30 dni w temperaturze minus 10 st. C, ale śmiertelność głodnych nimf, będących w okresie letargu (diapauzy), jest w tych warunkach wysoka. Ale wzrost temperatury to nie jedyny czynnik, który sprzyja tym pasożytom, sami nad tym pracujemy zmieniając "na lepsze" nasz krajobraz, przekształcając nieużytki, zalesiając je i zakrzewiając, stwarzamy dodatkowe miejsca dla dzikich zwierząt, których ciągle przybywa, a tym samym dla kleszczy. I jeszcze jedno – poza wędrującymi ptakami najintensywniej podróżującymi zwierzętami są ludzie, którzy przemieszczają się po wszystkich zakątkach ziemi i przywożą stamtąd do domu najróżniejsze kleszcze.

PAP: Uważam, za bardzo niesprawiedliwe, że mogę swoje psy ochronić przed kleszczami podając im różne preparaty, także w postaci tabletek, a siebie nie mogę. Co mi pozostaje – wibrujące breloczki emitujące ponoć odstraszające te pajęczaki ultradźwięki?

S.I.: Wszystkie leki mają jakieś skutki uboczne, te mające zastosowanie biobójcze mają ich więcej. Dlatego to, co odpowiednie dla psa czy kota, może bardzo zaszkodzić ludziom. Nie bez powodu ludzkim zdrowiem zajmują się "ludzcy" lekarze, a psim lekarze weterynarii. A co do tych wibrujących zabaweczek, których jest mnóstwo na rynku, a które to za pomocą ultradźwięków mają odstraszać kleszcze, komary, a nawet gryzonie – żaden poważny instytut naukowy nie potwierdził ich skuteczności.

PAP: Przeciętny Kowalski zapytany o choroby przenoszone przez kleszcze bez wątpienia wymieni boreliozę i odkleszczowe zapalenie mózgu, jednak rodzajów tych infekcji jest więcej.

S.I.: Np. kleszcz wędrowny Hyalomma marginatum doskonale roznosi wirusy wywołujące gorączkę krwotoczną krymsko-kongijską. Wprawdzie w Polsce nie stwierdzono jeszcze przypadku tej choroby, ale wydaje się, że jest to stan przejściowy, gdyż występowanie tego kleszcza stwierdzono już w woj. dolnośląskim, w okolicach Częstochowy, w woj. mazowieckim oraz na południu kraju. Z analiz wynika, że około 60 proc. obszaru Polski posiada warunki klimatyczne sprzyjające osiedleniu się Hyalomma marginatum.

Z kolei kleszcze z rodzaju Rhipicephalus mogą roznosić patogeny odpowiedzialne za gorączkę śródziemnomorską czy ludzką babeszjozę i tak, mam tutaj na myśli ludzką odmianę tej niebezpiecznej choroby psów. Natomiast popularny u nas Dermacentor reticulatus – czyli kleszcz łąkowy - oprócz boreliozy, odkleszczowego zapalenia mózgu i tej ludzkiej babeszjozy roznosi także czynniki odpowiedzialne za gorączkę kleszczową Kolorado, grypopodobną infekcję, która może mieć liczne powikłania.

PAP: Dlaczego kleszcze są takimi dobrymi roznosicielami chorób?

S.I.: Najmniejsza nimfa (kleszcza) żeruje na myszach i innych drobnych zwierzętach. Średnie nimfy "przesiadają się" na większych żywicieli, np. na króliki, a tritonimfy oraz osobniki dorosłe wybierają najchętniej duże zwierzęta, np. dziki czy sarny i jelenie. Poprzez takie zmienianie żywicieli kleszcz zbiera i gromadzi w sobie różne paskudne patogeny, które, jeśli wprowadzi je w nasz krwioobieg – mogą sprawić, że zachorujemy. Są różne analizy, z których możemy się dowiedzieć, że co piąty kleszcz roznosi boreliozę, inni naukowcy twierdzą, że nosicielem jest co trzeci albo co czwarty pasożyt. Moim zdaniem zależy to od otoczenia, decyduje o tym krajobraz i w lasach, a zwłaszcza na ścieżkach leśnych wytyczonych przez zwierzęta, będzie niebezpieczniej pod tym względem niż na łąkach.

PAP: Czy słusznie wnioskuję, że im wyższe stadium nimfy kleszcza, tym ryzyko zarażenia nas przez nią jakimś paskudnym choróbskiem rośnie?

S.I.: To prawda, gdyż przez im większą liczbę żywicieli pasożyt przeszedł, tym więcej patogenów, groźnych dla naszego zdrowia, nazbierał.

PAP: Czy kleszcze mogą spaść nam na głowę z drzewa, bo różnie się o tym mówi?

S.I.: Jak najbardziej. Albo z wysokiego krzewu, jakim jest leszczyna. Wysokość nie jest dla nich przeszkodą - kleszcze mają cztery pary odnóży, ale do chodzenia używają trzech par, co jest wystarczającą liczbą nóg, żeby się wspinać. Natomiast dwie przednie nóżki, tę pierwszą parę, przekształciły w czułki, których pozazdrościły owadom. One służą im do wykrywania zapachów potu, podwyższonego CO2, podwyższonej temperatury oraz innych bodźców z otoczenia.

PAP: Co kleszczowi ładnie, smakowicie pachnie, a co brzydko?

S.I.: Najmilsze dla powonienia kleszczy są składniki potu ludzi i zwierząt, np. kwas masłowy w niskim stężeniu, i całą zabawa polega na tym, żeby "zakryć" lub "zamaskować" czymś ten zapach. Jednym z najskuteczniejszych repelentów, czyli "odstraszaczy" jest substancja DEET (N,N-dietylo-m-toluamid) dodawana do wielu preparatów obecnych na rynku. Jej działanie polega na tym, jak to obrazowo tłumaczę studentom, że "zatyka" dziurki nosowe u kleszczy, które nie mogą nas wywąchać, więc stajemy się dla nich niewidzialni. Bardzo skuteczną substancją jest także ikarydyna i związek chemiczny IR 3636. Moim zdaniem - nie jest prawdą, co mówią niektórzy, że kleszcze "uodparniają się” na te substancje; ich ewentualna nieskuteczność polega na błędzie w aplikowaniu. Ludzie chętnie sięgają także po domowe sposoby, które mają "przykrywać" nasz zapach. Stosują np. korę cynamonowca, olejek waniliowy i inne olejki eteryczne. Kłopot z nimi polega na tym, że szybko znikają, wietrzeją i przestają nas chronić, bo to są związki eteryczne.

PAP: Czy nie można by było jakoś powstrzymać mnożenia się kleszczy? Proszę powiedzieć, jak one się rozmnażają?

S.I.: Ich zwyczaje seksualne są obrzydliwe: nie dość, że wypijają z nas krew, zakażają różnymi świństwami, to w dodatku samiec wykorzystuje moment, kiedy dużo większa od niego samica pije z nas krew, do tego, żeby się na nią wdrapać i z nią kopulować na naszym ciele. W dodatku te pasożyty mają bardzo wysoką płodność wyrażoną liczbą złożonych jaj – samica składa ich ok. czterech tysięcy.

Inna sprawa, że prawdopodobieństwo przeżycia osobnika potomnego, który wylęgnie się z jaja do formy dorosłej, jest bardzo mała. Zasada ta jest wspólna dla wszystkich pasożytów. Samica, by złożyć te jaja, wyszukuje więc zaciszne, wilgotne (by ich nie wysuszyć) miejsce w powierzchniowej warstwie gleby, składa jaja, po czym o nich zapomina. Te osobniki, które się wylęgną i przeżyją do stadium pierwszej nimfy, rozpełzają się po okolicy, włażą na rośliny i wszystko zaczyna się od nowa. Przy czym samiec po zapłodnieniu samicy ginie, a ona odchodzi wkrótce po złożeniu tysięcy jaj.

PAP: To może na koniec powie pan coś dobrego o kleszczach, gdyż ponoć każde stworzenie Boże ma do spełnienia jakąś rolę w przyrodzie.

S.I.: Kleszcze także w przyrodzie są potrzebne - choćby do ograniczania populacji gryzoni, wśród których także roznoszą śmiertelne czynniki chorobotwórcze. Poza tym są pożywieniem dla niektórych ptaków, także domowych – są przysmakiem kur, a zwłaszcza perliczek. Gdzie są perliczki tam nie ma kleszczy – warto to zapamiętać na wszelki wypadek. Ale mówiąc bardzo poważnie: kleszcze stanowią niezwykły i unikatowy zespół genów, który należy uszanować i chronić szczególnie wtedy, gdy staramy się zadbać o różnorodność biologiczną w naszym otoczeniu.

Mira Suchodolska (PAP)

mir/ agz/ amac/

Źół:PAP
Tematy
Inwestowanie bez granic dzięki Freedom24
Inwestowanie bez granic dzięki Freedom24

dzԳٲ(1)

dodaj komentarz
carlito1
Tylko preparaty z DEET i to najlepiej 50% lub BROSS ten z z zielonym kapturkiem dobrze odstrasza i zabija kleszcze po kontakcie z substancją.

ʴǷɾąԱ: Zdrowie

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki