Nowelizacja Prawa farmaceutycznego miała wprowadzić w Polsce restrykcyjny i zamknięty model apteczny. Ograniczenia właścicielskie zostały jednak w prosty sposób ominięte przez sieci aptek za pomocą franczyzy – .


Nowelizacja zakładała, że nowe apteki mogły być otwierane tylko przez farmaceutów, przy czym jedna osoba mogła ich mieć maksymalnie cztery. Na ratunek sieciom aptek przyszły jednak systemy franczyzowe. Nie ma połączeń kapitałowych, są za to zobowiązania dotyczące na przykład zamawiania produktów z określonych hurtowni czy prowadzenie takiej samej polityki cenowej jak centrala.
Ostro zareagowała Naczelna Izba Aptekarska: „Prawidłowe prowadzenie apteki opiera się na samodzielności podmiotu prowadzącego aptekę oraz jego niezależności od osób trzecich. Uwikłanie przedsiębiorcy prowadzącego aptekę poprzez zawieranie nieprzemyślanych, uzależniających od osób trzecich umów może mieć dla farmaceuty bardzo groźne skutki, których ostateczną konsekwencją może być całkowite wykluczenie z rynku” – napisała Izba w oświadczeniu.
Pomimo krytyki organizacji takich jak Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP, Business Centre Club czy Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Naczelna Izba Aptekarska obstaje przy swoim, nazywając mechanizm „twardej franczyzy” próbą skupowania „na słupa”.
Jakub Krześnicki