Kilka dni temu ruszył program Visa Oferty, który obejmuje 20 milionów kart płatniczych znajdujących się w portfelach Polaków. Do programu może przystąpić każdy, bez względu na to, jaki bank prowadzi rachunek, do którego została wydana karta.
Gdy banki coraz oszczędniej dawkują klientom programy moneyback, pałeczkę przejmują organizacje kartowe. Tym razem ponad programy rabatowe wybiła się Visa, która zaproponowała milionom klientów zwroty za opłacane kartą zakupy.
By skorzystać z Visa Ofery, wystarczy zarejestrować swoją kartę płatniczą na stronie internetowej. Po zalogowaniu na swoje konto serwis dopasuje po lokalizacji kilka sklepów, w których właściciel karty będzie mógł uzyskać zwrot części poniesionych wydatków. Promocje obejmują zarówno sklepy stacjonarne, jak i internetowe – wtedy konieczna jest płatność kartą w sieci. Nawet kilkuprocentowe zwroty mają trafiać na konta klientów w ciągu 5 dni. Pomocna może okazać się także aplikacja mobilna, dzięki której na bieżąco można śledzić nowe promocje oraz zobaczyć gdzie znajduje się najbliższy sklep partnera promocji.


Mnie Visa zaproponowała m.in. zwrot 40 zł za bilet lotniczy PLL LOT czy 2,20% zwrotu kosztów zakupu mebli w sieci Black Red White. Przyznam, że liczyłem na choć jedną promocję na bardziej bieżące wydatki. Jest jednak jeszcze na to szansa, bo jak deklaruje Visa, oferty będą się dostosowywać do klienta, a konkretnie do tego, gdzie i co najczęściej kupuję. Niewykluczone więc, że w końcu pojawią się na moim koncie zwroty za bilety do kina czy zakupy spożywcze w jednym z marketów.
Dz
ReklamaVisa reklamuje program jako innowacyjny. Czy faktycznie taki jest? Prawdę mówiąc, innowacji w nim niewiele – podobny mechanizm zastosowano w mOkazjach mBanku. Trzeba jednak Visie przyznać, że ma rozmach – w ramach jednego programu mogą uczestniczyć wszyscy, którzy posiadają jej karty. Grupa odbiorców jest więc znacznie większa niż w jakimkolwiek bankowym rozwiązaniu moneyback.