Wynagrodzenie minimalne nie będzie równe pensji zasadniczej, jak pierwotnie planowano. Składniki wynagrodzenia, takie jak premie czy dodatki funkcyjne, będą etapowo wyłączane z jej zakresu – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.


Rząd przedstawił nową, zmodyfikowaną wersję projektu ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Poprzedni projekt zakładał, że najniższa krajowa stanie się równoznaczna z wynagrodzeniem zasadniczym. Miałyby zostać z niej wyłączone wszystkie dodatkowe składniki wynagrodzenia, takie jak premie i nagrody.
Ministerstwa krytyczne wobec zmian
Pierwotny pomysł resortu rodziny spotkał się jednak z silną krytyką biznesu oraz innych ministerstw. Resort finansów zwracał uwagę, że taka zmiana mogłaby spowodować poważne skutki finansowe w sektorze publicznym, szczególnie w kontekście ostatnich lat, kiedy z minimalnej płacy wyłączono już m.in. dodatki za pracę w nocy, wysługę lat oraz szczególne warunki pracy.
Podobne obawy zgłaszało Ministerstwo Rozwoju i Technologii, które ostrzegało przed zbyt głęboką ingerencją państwa w ustalone przez pracodawców i pracowników systemy płacowe. Natomiast resort spraw wewnętrznych wskazywał, że proponowane zmiany doprowadzą do spłaszczenia płac w wielu sektorach gospodarki.
Co się zmieni w nowym projekcie?
Nowa wersja projektu, jak informuje „Rzeczpospolita”, odchodzi od pomysłu ustalenia płacy minimalnej wyłącznie jako pensji zasadniczej. W zamian resort proponuje stopniowe wyłączanie konkretnych składników wynagrodzenia z minimalnej krajowej.
Aktualnie, zgodnie z obowiązującymi przepisami, do wynagrodzenia minimalnego nie wliczają się m.in.:
- nagrody jubileuszowe,
- odprawy emerytalno-rentowe,
- wynagrodzenie za nadgodziny,
- dodatki za pracę w nocy,
- dodatki za staż pracy,
- dodatki za szczególne warunki pracy.
Natomiast według nowych propozycji, etapowo mają być wyłączane z płacy minimalnej kolejne elementy wynagrodzeń:
- od 1 stycznia 2026 r. – dodatek funkcyjny,
- od 1 stycznia 2027 r. – inne dodatki,
- od 1 stycznia 2028 r. – premie i nagrody.
– Dobrze, że resort uwzględnił niektóre uwagi środowiska biznesowego, ale nie ukrywamy, że to wciąż nie jest ustępstwo, na jakie liczyliśmy – komentuje dla „Rzeczpospolitej” Katarzyna Kamecka z Polskiego Towarzystwa Gospodarczego.
Ekspertka wskazuje, że problemem jest sam sposób podejścia do reformy. Według niej rząd powinien podejść do tematu szerzej, szczególnie w kontekście europejskiej dyrektywy o jawności płac, która również wymaga wdrożenia w Polsce.
– Powinniśmy zebrać wszystkie dyskusje w jedną całość, zanim zmienimy krajowe regulacje – uważa Kamecka. Jej zdaniem, mimo że Polska już przekroczyła termin implementacji unijnej dyrektywy dotyczącej adekwatnych wynagrodzeń minimalnych, nie należy się spieszyć, zwłaszcza że trwa postępowanie przed TSUE w sprawie tej dyrektywy.
DF